poniedziałek, 3 września 2012
Od Desty
Ale obrażenia żeber i głowy nie były już dla mnie takie ważne. Teraz liczył się tylko ból płynący z łapy, potworniejszy niż wszystkie inne. Jakby przypiekał mnie żywym ogniem.
-Ice...- Chciałam mu o tym powiedzieć, ale dźwięki ociężale opuszczały moje gardło. Sama nie rozumiałam tego co mówię.
- Wyjdziesz z tego, Desta, słyszysz? Kocham cię.
- Ice... - Ponowiłam próbę. Tym razem poszło mi lepiej.
- Jestem, jestem przy tobie.
- Boli - Jęknęłam.
- Wiem, Desto, wiem. - A potem, do kogoś innego, głosem przepełnionym cierpieniem: - Czy nic się nie da z tym zrobić?
- Podajcie mi torbę - poprosił Wolf. - Spokojnie, Moonolight, zaraz poczuje się lepiej.
- Moonolight? - Wykrztusiłam.
- Tak, też tu jest - Powiedział Ice - To ona wiedziała, gdzie cię szukać.
- Jestem, jej winna życie... - Odparłam - Dziękuje... dziękuje.
- Nie ma za co - Powiedziała ze łzami w oczach, a ja zemdlałam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz