poniedziałek, 3 września 2012
Od Ookamiego
Ja i Lucky wybraliśmy się na pięcio dniową wycieczkę po terenach i zakątkach watahy. Mieliśmy już ruszać gdy przybiegł Water. Miał dla nas wiadomość.
- Uważajcie na siebie, ludzie zamieszkali na granicy watahy
- Dobrze będziemy ostrożni
- Nie wychodźcie poza tereny watahy
- Nie wyjdziemy, Pa !
- Miłej podróży - krzyknął odchodząc
Ruszyliśmy w drogę. Słońce grzało nas w grzbiety, wreszcie zanużyliśmy się w cieniu lasu. Szliśmy mijając to kolejne drzewa i krzaki. Szliśmy na przód po suchych liściach drzew. Nagle stanęliśmy. Coś szurało w koronie drzewa. To był Red, pewnie nas chciał odprowadzić kawałek - oznajmił Lucky
- Biegnij do Swizz - powiedział
Kontynuowaliśmy naszą wycieczkę, po długiej podróży dotarliśmy na zachodnią stronę watahy. Mieliśmy usiąść pod drzewem i odpocząć, gdy usłyszeliśmy płacz dziecka. Wyszliśmy zza drzewa, ujrzeliśmy kobietę z małym dzieckiem w wózku. Gdy nas zobaczyła wzięła kij w rękę i była gotowa nas atakować. W tym momencie gdy wzieła go do ręki zaczęliśmy warczeć. Podeszliśmy bliżej o dwa metry. Kobieta zaczęła krzyczeć. Z drewnianego domku wybiegł mężczyzna ze strzelbą. Gdy Lucky zobaczył broń chciał się zemścić. Zaczął biec w stronę kobiety by ją pogryźść. Nie czekałem ani chwili, ruszyłem za nim. Dogoniłem go. Stanąłem przed nim i mówiłem że nie można atakować ludzi. Wtedy on rzucił się ze złością na mnie. Sturlaliśmy się w dół górki. Mężczyzna zaczął strzelać. Przestaliśmy się gryżść ze sobą i spojrzeliśmy na broń. Człowiek miał wycelowaną broń we mnie. Miał już strzelać, gdy spojrzałem się na jego twarz. Spojrzał się na mnie i po chwili odłożył broń na ziemię. W tym momencie go poznałem. To był Matt, chłopiec który mnie uratował. Skoczyłem na niego z radości. On mnie głaskał i przytylił. Polizałem go po twarzy. Byłem szczęśliwy mogąc go jeszcze raz ujrzeć. Lucky nie mógł uwierzyć że podeszłem do człowieka. Długo się wahał, a w końcu podszedł do mnie i Matta. Jego żona z dzieckiem podeszła, coś do niego mówiła, ale nie słyszałem bo rozmawiałem z Luckym. Matt pozwolił nam wejść do domku. Był duży i czysty. poczułem znajomy zapach. Drzwi od jednego pomieszczenia były uchylone. Rozsunęłem go pyskiem. To była łazienka, ujrzałem w niej wannę. Nie czekając ani chwili wskoczyłem do niej. Zaczęłem wyć w nadzieji że Matt przyjdzie. Nie myliłem się , pszyszedł i powiedział:
- Jesteś jedynym wilkiem jakiego widziałem, który lubi się kąpać - powiedział śmiejąc się
- Jak byłeś małym wilczkiem trzeba było zamykać przed tobę łazienkę, bo cięgle siedziałeś w wannie - dodał
Zaczęłem merdać ogonem by w końcu mnie zaczął kąpać.
- Już dobrze, wezmę tylko szampon - powiedział sięgając do półki po plyn
W tym samym czasie do pomieszczenia wbiegł Lucky. Przyglądał się mu co ze mną robi. Matt zaczął rozmasowywać szampon na mojej sierści. To było wspaniałe uczucie. Po umyciu spłukał wodą. Szubko wybiegłem na dwór i się otrząsnąłem. Chciałem namówić Luckyego ale bez skutku.
C.D.N
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz