Trenowałem polowanie kiedy przybiegła do mnie Mia.
-Rayn! Kassie jest w niebezpieczeństwie! Wilki z Watahy Diabelskich Wilków porwały ją! Pomóż!
-Co?! Pokaż gdzie spotkałyście te wilki.
Poszliśmy do miejsca gdzie wilki uprowadziły Kassie. Czułem wyraznie jej słodki zapach.
-Ty zostań w watasze. Nie mów nikomu o tym zdarzeniu. Ja niedługo wróce z Kassie. - rozkazałem
-Dobrze.
Szedłem tropem przez 30 min. aż dotarłem do obozowiska Diabelskich Wilków.
-Ich liczebność znacznie się zmniejszyła po wojnie. - powiedziałem sam do siebie ze śmiechem
Zauwarzyłem Kassie. Stała przy bardzo silnym wilku.
-Czy to...? Tak! To jest Non! Ale przezciez ja go zabiłem! Pewnie na pole bitwy potem musiał przyjść ich szaman i część z nich wskrzesił. - myślałem
Zakradłem sie po cichu w pobliże Kassie i szepnąłem jej do ucha.
-Kassie to ja Rayn. Tylko nie odwracaj głowy, bo będą coś podejżewać. Kiedy krzyknę "już" masz uciekać w stronę naszej watahy co sił w łapach. Rozumiesz?
-Tak...Rayn...
-Tak?
-Dziekuję.
Uśmiechnąłem się. Podszedłem do Nona. Szybko i mocno ugryzłem go w kark i zasłoniłem pysk, żeby reszta watachy nic nie usłyszała.
-Kassie... już!!!
Kassie zaczęła uciekać, a ja za nią oglądając się czy nikt nas nie ściga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz