Kiedy bawiłem sie z Vistą w berka uświadomiłem sobie, że oddalamy się od watahy.
-Może biegnijmy teraz w drugą stronę? - zaproponowałem
-Dobrze, ale i tak cie złapię.
Dobiegliśmy do Miejsca Zakochanych.
-No i znów tu nas przywiało. - powiedziałem
-Tak. Przyznaj, że to piękne miejsce.
-Tak, bardzo piękne.
-Bawimy sie dalej? - zapytała nagle vista i rzuciła się na mnie.
-Och...ty...
Bawiliśmy sie tak kilka godzin.
-A może teraz w chowanego? - zaproponowałem
-Dobrze, ale ja nie szukam.
-Okej. To ja będę szukał. 1... 2... 3...
Vista uciekła się schować a ja liczyłem do 20 i zacząłem jej szukać. Znalazłem ją zapłakaną w dużym dole.
-Vista! Co się stało?
-Kal! Nareszcie. Pobiegłam się ukryć w lesie. Biegłam i nagle wpadłam w ten dół i nie mogę sie z niego wydostać.
-Poczekaj zaraz ci pomogę!
Nareszcie mogłem zrobić użytek z moich skrzydeł.Ostrożnie podleciałem do Visty i wyciągnąłem ją z dołu.
-Dobrze się czujesz? - zapytałęm
-Tak. Nic mi nie jest. Tylko łapa mnie trochę boli, ale zaraz przestanie.
-Może nie mówmy rodzicom o tej przygodzie, bo nie pozwolą więcej nam sie razem bawić.
-Dobrze.
Pomogłem Viście dojśc do watahy, a gdy juz każdy szedł do swojej jaskini zapytałęm Vistę:
-Boli cie jeszcze łapa?
-Nie. Już mnie nie boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz