Byłem bardzo zawzięty.
-Muszę wygrać! - powtarzałem sobie.
Mój przeciwnik miał skrzydła i... jakiś dziwny róg.
-Ciekawe po co mu on.
Zaczęlismy bitwę. Już po paru minutach wiedziaęłm po co mu ten róg. Zrobił kilka swoich hologramów i nie wiedziałęm , który z nich to prawdziwy Itachi. Musiałem atakowac wszystkich po kolei. Chciałem go szybko zabić, żeby pomóc innym,
-Hmm... szybka smierć, szybka smierć... - zastanawiałem się jak go szybko zabić - Już wiem!
Pobiegłęm nad wodospad. Tam kontynuowaliśmy walkę. Nagle wbiłem swój pazur Itachiemu w serce. Kiedy on przyglądał sie dziurze w sercu ja szybko zrzuciłem go z kilfu i pobiegłem na dół, aby zobaczyć czy jeszcze żyje. Nie żył. Jego martwe ciało pochłonął wielki wodospad.
Wróciłem na polanę, gdzie nadal trwała zażarta walka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz