piątek, 17 sierpnia 2012
Od Visty
Rankiem pobiegłam nad wodopój. Jakiś czarny wilk wyskoczył zza drzewa . Zaczął mnie gryźć i drapać. Na szczęście przyleciał Kal. Rzucił się na sprawcę. Pokonał go silnym ciosem w głowę.
- Nic ci nie jest? - spytał przestraszony
- Nic, zdążyłeś w samą porę
- Może przejdziemy się na spacer?
- z chęcią
Poszliśmy na długi spacer. Kal pokazał mi tyle nowych zakątków, których wcześniej nie widziałam. Na sam koniec poszliśmy do miejsca zakochanych. Było bajecznie. Leżeliśmy pod drzewem. Obserwowaliśmy płynące chmury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz