Trochę się bałem mojego przeciwnika, ale w duchu wiedziałem, że wygram. Hedor miał w oczach laser śmierci, więc musiałem uważać. Nie chciałem umierać.
-Wiesz , mógłbyś chociaż raz umyć zęby. - zażartowałem z niego.
Chyba się wściekł bo jego ostre pazury prawie trafiły w moje serce. Cos z nich kapało. To była trucizna!!! On ma na pazurach truciznę!
-Mam plan!
Zacząłem biec w strone lasu. Hedor biegł za mną. Skierowałem sie na największe drzewo. Kiedy byłem juz bardzo blisko nagle skręciłem. Hedor sie tego nie spodziewał i walną prosto w pień. Wtedy miałem szansę. Wkradłem sie do jego duszy i zabiłem go.Byłem z siebie dumny, ale widziałem, że Kassie ma kłopoty. Szybko do niej pobiegłem, żeby jej pomóc.
-O nie!!! Kassie! - wykrzyknąłem gdy jej przeciwnik chciał ją zabić.
Rzuciłem sie między nich i to mnie uderzył w sami serce. Zacząłem strasznie krwawić. Widziałem jak Wolf zaczął walczyc z przeciwnikiem Kassie a ona podbiegłą do mnie. Nie czułem juz bólu, nie czułem juz nic. Powoli umierałem.
-Rayn nie! Nie umieraj! - krzyczała Kassie
-Nie jestem nieśmiertelny. Muszę.
-Nie!. Nie możesz.
-Muszę. Wygrajcie.... - powiedziałem i usnąłem na wieki
<Kassie dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz